Od początku 2024 roku obowiązujące ustalenia dotyczące minimalnego wynagrodzenia wskazują na kwotę 4242 zł brutto. Natomiast od lipca tego samego roku, ta kwota ma wzrosnąć do 4300 zł brutto. Czy zatem możliwe jest, aby pracodawca zaoferował pracownikowi wynagrodzenie poniżej tych kwot? Okazuje się, że w pewnych okolicznościach takie działanie jest dopuszczalne.
Zgodnie z ustawą o minimalnym wynagrodzeniu za pracę, istnieje konkretna granica płacy, poniżej której pracodawca nie może zejść. Ta granica dotyczy osób zatrudnionych na pełen etat. Jeżeli pracodawca nie wypłaci pracownikowi minimalnej pensji, dochodzi do naruszenia prawa pracowniczego.
Minimalna płaca krajowa jest mechanizmem ochrony dla pracowników o niższych kwalifikacjach. Jej wartość jest corocznie regulowana przez rząd, aby odzwierciedlać bieżącą sytuację gospodarczą kraju. W procesie ustalania najniższej krajowej uwzględnia się prognozy inflacyjne oraz rzeczywiste wskaźniki wzrostu gospodarczego.
Warto jednak podkreślić, że minimalna płaca krajowa nie dotyczy osób zatrudnionych na podstawie umów zlecenia lub umów o dzieło. Dla tych grup pracowników obowiązują inne stawki minimalne, ustalane na bazie godzinowej.
Według decyzji rządu, w 2024 roku minimalne wynagrodzenie na początku roku wynosiło 4242 zł brutto (tj. 3221,98 zł netto), natomiast od lipca ma wzrosnąć do 4300 zł brutto (tj. 3261,53 zł netto).
Płaca minimalna jest zawsze podawana brutto, co oznacza, że pracodawca musi dokonać od niej odpowiednich potrąceń. Do nich zaliczą się składki na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne, zaliczka na podatek dochodowy oraz dodatkowe koszty obciążające pracownika.
Dodatkowo, pracownicy mają prawo do skorzystania ze zwolnienia z podatku dochodowego, jeżeli spełnią wymogi ustawowe. W niektórych sytuacjach mogą jednak wystąpić dodatkowe potrącenia, takie jak spłata pożyczki czy regulowanie długów poprzez komornika. Ostatecznie na konto pracownika trafia kwota odpowiadająca minimalnej płacy krajowej po odliczeniu wszystkich potrąceń.