Ostatnio Ministerstwo Finansów podało do publicznej wiadomości, że w 2023 roku dochody z podatku Belki ukształtowały się na rekordowym poziomie. Kwota ta wyniosła aż 8,5 mld złotych, co oznacza prawie dwukrotne zwiększenie się tych wpływów w stosunku do poprzednich lat. Ten fenomen jest bezpośrednim skutkiem wysokiej stopy procentowej, która miała duży wpływ na oprocentowanie lokat oszczędnościowych i kont bankowych, a tym samym poszerzyła podstawę opodatkowania. Zastanawiające jest jednak, czy ta sytuacja będzie wymuszać reformę systemu opodatkowania zysków kapitałowych.
Podatek Belki, czyli podatek od zysków kapitałowych, został wprowadzony w 2002 roku przez ówczesnego ministra finansów Marka Belkę. Szybko stał się nieodłącznym elementem polskiego systemu podatkowego. Był początkowo projektowany jako rozwiązanie tymczasowe mające na celu pokrycie deficytu budżetowego. Paradoksalnie przetrwał on na polskim rynku finansowym przez ponad dwadzieścia lat, przynosząc spore przychody do kasy państwa.
Podatek Belki ma wyraźny wpływ na decyzje inwestycyjne Polaków. Obciąża polskich inwestorów 19%-tową stawką, naliczaną od zysków, które powstają z lokat, kont oszczędnościowych, obligacji, funduszy inwestycyjnych czy transakcji giełdowych. Wysokie stawki podatkowe mogą jednak zniechęcać obywateli do inwestowania i oszczędzania. Z drugiej strony, obniżenie lub zniesienie tego podatku w określonych sytuacjach może pobudzić aktywność na rynku kapitałowym.
Niemniej jednak, rosnące wpływy z podatku Belki coraz częściej powodują głosy domagające się reformy. Koalicja Obywatelska była jednym z głównych zwolenników zmian w tym podatku, obiecując ograniczenie stawek. Rząd Donalda Tuska zobowiązał się do spełnienia tych obietnic wyborczych. Dlatego optymistycznym sygnałem są ostatnie informacje płynące z Ministerstwa Finansów i deklaracje ministra Andrzeja Domańskiego dotyczące prac nad reformą mającej na celu ograniczenie tego ciężaru podatkowego dla Polaków.