Ostatnie posiedzenie Sejmu w bieżącym sezonie politycznym dobiega końca w piątek. Posłowie, szczególnie ci z Koalicji, z radością przywitać będą 15 października, kiedy to na kilka tygodni uwolnią się od zawieruchy w obozie rządowym. Kwestie powodujące podziały są liczne, od aborcji, poprzez związki partnerskie, aż po składkę zdrowotną czy 0 procentowy kredyt. Te problemy od długiego czasu budują mur między KO, Trzecią Drogą i Lewicą.
Sprzed dwóch tygodni pomysł Lewicy na zmiany w kodeksie karnym, które miały skończyć z karaniem za pomoc w przeprowadzeniu aborcji bliskim kobiet pomimo obowiązującego zakazu, upadł dzięki głosom większości sejmowej i dużej części klubu PSL. Część liberalek i liberałów z koalicji rządzącej zamierza jednak ponownie zgłosić projekt do rozpatrzenia przez Sejm, tym razem z podpisami przedstawicielek i przedstawicieli KO oraz Polski 2050.
PSL jednak nieugięcie zapowiada, że i ten projekt nie uzyska ich poparcia. Premier Donald Tusk w między słowami przyznał we wtorek, że w obecnym parlamencie nie uda się znaleźć większości, której zależałoby na złagodzeniu obecnych przepisów.
Lider Platformy Obywatelskiej także boryka się z problemem. Nie ma pojęcia, jak sobie poradzić z niesubordynacją Romana Giertycha, który miał liberalizować prawo do aborcji zgodnie ze swoimi przedwyborczymi zapewnieniami, a nie wziął udziału w głosowaniu dwa tygodnie temu, mimo że był obecny na sali obrad. W konsekwencji został zawieszony w prawach klubowych na okres 3 miesięcy (jest jednym z wiceprzewodniczących klubu). Nie wydaje się to jednak bolesną karą, zwłaszcza że Waldemar Sługocki z PO utracił stanowisko wiceministra rozwoju i technologii we wtorek. Sługocki również nie głosował sejmie sprzed dwóch tygodni, ale dlatego, że był za granicą w ramach obowiązków ministerialnych.