Moda, czy konieczność?
W ostatnich latach coraz częściej w przestrzeni publicznej pojawia się słowo „preppers” – zazwyczaj w kontekście pewnego „dziwactwa”. Czy jest to absolutna nowość „socjologiczna” i czy rzeczywiście preppersami są osoby, które mają dość ekstremalny, a być może nawet ekstrawagancki stosunek do życia?
Z całą pewnością można stwierdzić, że wokół zjawiska prepperingu zdążyło się już namnożyć wiele mitów, być może dlatego, że jest to sposób życia, który nie ma wiele wspólnego z powszechnością i wszechobecnym konformizmem, tworzonym przez współczesne systemy społeczne…
W tym momencie, z pewnością każdy preppers pokusiłby się o sprostowanie, wynikające z jego oceny jakości życia we współczesnym społeczeństwie.
Na co dzień, nie zastanawiamy się już (a przynajmniej było tak do wiosny 2020 r.), czy na wypadek niespodziewanych zdarzeń mamy w pobliżu jakiekolwiek zapasy, które pozwolą nam przeżyć np. przez kilka, a być może nawet kilkanaście dni. I nie chodzi tu jedynie o dostęp do wody i żywności, ale również do źródeł energii, w tym światła i ciepła…
Bądź jak preppers!
Ogłoszenie stanu pandemii na świecie doprowadziło do masowego wykupywania podstawowych artykułów żywnościowych i higienicznych.
„Wędrówka ludów” do marketów pokazała, że społeczeństwa XXI w. nie są niemal w ogóle przygotowane do zaskakujących sytuacji. Oczywiście, w tych miejscach, które są permanentnie zagrożone, np. przez katastrofy naturalne, takie jak np. tajfuny czy trzęsienia ziemi – ludność jest bardziej przewidująca, jednak w krajach, które takich problemów nie mają, większość ludzi zapomniała o tym, że warto być przygotowanym na awaryjne sytuacje.
Czy wszyscy powinniśmy zostać preppersami? To byłoby zadanie zbyt wymagające dla większości społeczeństwa, ale na pewno warto zastanowić się nad tym, żeby być – jak preppers, tzn. zdobyć od tych osób nieco wiedzy i umiejętności, by umieć przetrwać samodzielnie w niesprzyjających warunkach.
Można pokusić się o stwierdzenie, że starsze pokolenie Polaków, pamietające czasy PRL, odpowiadało w pewnym zakresie definicji preppersa, czyli osoby przygotowanej na wypadek, gdyby…
Różne oblicza prepperingu
Wielu z nas pamięta zapasy świeczek i zapałek, czy baterii i pełne podstawowych produktów spożywczych spiżarnie, w których zawsze było nieco więcej niż potrzeba na „już”: mąki, cukru, oleju, ryżu czy kasz i weków. Ta zapobiegliwość związana była z niewydolnością systemu gospodarczego. Co jednak może się stać, gdy np. dziś nagle zostanie wyłączony prąd, gdy nie będziemy mieć dostępu do wody pitnej, gdy w sklepach podstawowa żywność będzie racjonowana?
Współczesne „przygotowanie” dotyczy także sfery decyzji życiowych. Uważa się, że preppers to osoba dążąca do jak największej niezależności od społeczeństwa, w tym również od ofert banków.
Preppers to osoba, która potrafi realnie ocenić swoje możliwości finansowe i praktyczne, myśli też bardziej o zabezpieczeniu siebie i swojej rodziny na przyszłość niż o bieżącej konsumpcji. Jeśli inwestuje, to wydatki te mają związek z poszerzeniem zakresu bezpieczeństwa w możliwej sytuacji ekstremalnej, która z pewnością nie zaskoczy go całkowicie, jak osobę nieprzygotowaną. Dzięki temu już dziś preppersi żyją w mniejszym stresie, nie oczekując biernie na to, co przyniesie przyszłość.
Zastanawiasz się, jak przeżyć samodzielnie… w lesie? Podpowiedzi znajdziesz na AgroKurier.pl.